Wtorek, 16 stycznia 1873 roku.Dzisiejszy dzień, był dniem tajemniczym. Zjawiłem się w Panamie i dowiedziałem się, że w Aspinwall(miejscowości leżącej w pobliżu … Napisz kartkę z pamiętnika. 2013-04-29 19:25:43 jak napisać kartkę z pamiętnika ? 2009-03-25 15:39:44 napisz kartkę z pamiętnika Uli 2013-11-24 16:37:49 Kartka z pamiętnika Biruty, "Syzyfowe prace". "Kartka z pamiętnika ucznia lub nauczyciela klerykowskiego gimnazjum." Drogi Pamiętniku! Dzisiejszy poranek minął mi w atmosferze dziwnego niepokoju. Uspokajając rozkołatane serce przypomniałam sobie o zbliżających się egzaminach. Pomimo dobrego przygotowania nie czułam się na siłach Zmieniła również swój stosunek do otaczających ją ludzi. Polubiła gadatliwą służącą, Martę, zaprzyjaźniła się z jej bratem Dickiem, nawiązała więź z kuzynem Colinem, któremu pomogła zrozumieć, że nie jest chory i dzięki niej chłopiec zaczął wracać do zdrowia, nauczył sięc chodzić i naprawił relacje z ojcem. Napisz kartkę z pamiętnika janosza boki,gdzie wspomina ważne wydarzenie. Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. Rozmaryna908 Rozmaryna908 Napisz kartkę z pamiętnika zainspirowaną słowami: Jeśli przestaniemy bać się trudnych decyzji ,szczęście też chętnie do nas zapuka. W wypowiedzi przedstaw swoje stanowisko i zilustruj je zdarzeniami. Zarówno narrator jak i wydarzenia mogą być fikcyjne jest Joanna Opolska. Napisz do koleżanki lub do kolegi – w liście tradycyjnym lub w e-mailu – o wydarzeniu, które ostatnio cię zaskoczyło. Zapoznaj się z działem „Poszukiwacze skarbów wysyłają pozdrowienia” z podręcznika „Słowa z uśmiechem”. Przeczytaj kartki pocztowe z zadania 7. Zobacz 1 odpowiedź na zadanie: napisz kartkę z pamiętnika. fioletowaaaa. Tego dnia padał rzewny deszcz,wracałam ze szkoły cała przemoknieta,gdy byłam w domu zobaczyłam,że nie mogę sie wysuszyć,bo mama akurat wszystkie ręczniki wrzuciła do prania,więc usiadłam na kanapie i rozmyślałam,czemu tak długo padazastanawiałam sie długo i pomyślałam,że to juz nie ma sensu Zobacz 1 odpowiedź na zadanie: Napisz kartkę z pamiętnika Uli !! Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web On odpowiedział, że nigdzie nie wróci bez Robinsona. W ten sposób narodziła się przyjaźń między Robinsonem, a Piętaszkiem. Możemy powiedzieć, że Piętaszek był sługą i przyjacielem Robinsona. Dalsze przygody dwójki przyjaciół są opisane w książce Daniela Defoe ,,Przypadki Robinsona Crusoe”. kJ6nraM. Dzisiaj po raz kolejny przekładam opisanie drugiej części Luzaka, jednak jest ku temu powód. W jego życiu w niedługim czasie może wydarzyć się coś ważnego, więc postanowiłem się jeszcze wstrzymać. Zdecydowałem się za to na drugą część losów Chapicka. Wprawdzie nie jest to jeszcze część ostatnia (ponieważ okazuje się, że chłopiec jeszcze trochę u nas pobędzie), ale w ostatnim czasie wydarzyło się coś, co sprawiło, że byliśmy z niego bardzo dumni. Jeżeli więc ktoś nie ma ochoty na czytanie opisów jego zachowań w kolejnych miesiącach, to proponuję od razu przejście do dnia 441. Pierwszą część historii Chapicka zakończyłem informacją, że chłopcem zainteresował się włoski ośrodek adopcyjny. Był to 324 dzień pobytu u nas. Dzień 343 Coś ruszyło się w sprawie Chapicka. Jakiś tydzień temu odezwała się do nas osoba będąca przedstawicielem włoskiej agencji adopcyjnej na Polskę (jest to chyba jakaś fundacja). W piątek Majka do niej zadzwoniła i okazało się, że jest jakaś rodzina zainteresowana chłopcem. Niestety wyświadczyłem chłopcu "niedźwiedzią przysługę". Jak dowiedziałem się o "makaroniarzach", to czym prędzej "wrzuciłem" Chapicka na bloga. Chciałem, aby "zobaczyli" jakie zrobił postępy od czasu gdy do nas "przyszedł". Wyszło na to, że przeczytali to bardzo dokładnie (wg statystyki na blogu - wchodzili 7 razy, więc raczej nie zadowolili się podpiętym translatorem). Nawet wyłapali informację z przed prawie roku o zanikających nerwach wzrokowych. Sprawa jest już nieaktualna, ale faktycznie nigdzie dalej tego już nie "odszczekałem". Na szczęście niedługo idziemy z małym do okulisty, więc poprosimy o odpowiedni wpis w książeczce zdrowia. Niestety okazało się, że jego problemy zdrowotne nie są tak ważne jak to, że Malwina z Werbinka cały czas "myśli". Podobno nawet jak ruszy cała procedura adopcji zagranicznej, a na którymś etapie pojawi się zainteresowana rodzina z Polski, to wszystko zostaje przerwane. W związku z tym pani z Torunia (ta przedstawicielka) poprosiła nas, abyśmy trochę "przydusili" Malwinę, żeby się w końcu opowiedziała (tak lub nie), bo bez tego niewiele da się zrobić. Malwina zabrała Chapicka do siebie na weekend ... i myślała. W niedzielę odwiózł go Jeremi (mąż Malwiny) - nic nie powiedział. Więc Majka zadzwoniła do Malwiny - ta poprosiła o jeszcze jedną noc. Dzisiaj rano odbyła się bardzo smutna rozmowa. Malwina płakała, Majka płakała (dobrze, że mnie przy tym nie było). W każdym razie Malwina "dała Chapickowi zielone światło", chociaż wydaje nam się, że jeszcze liczy na to, że Włosi się odmyślą. Tak czy inaczej już dzisiaj poszła notatka do ośrodka adopcyjnego w Turynie i najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu będziemy mieli wizytę pani z Torunia. Dzień 356 W sobotę odwiedziła nas pani, która prowadzi sprawę adopcji zagranicznej Chapicka. Przeprowadziła z nami wywiad, zebrała brakujące dokumenty, postawiła małego przy "ściance" i "napstrykała" mnóstwo zdjęć. Teraz wszystko będzie tłumaczone na włoski. Jeżeli będzie zainteresowanie rodziny z Włoch (podobno nie powinno być problemu), to zgodę na adopcję musi wyrazić zarówno strona polska jak i włoska (odpowiednie ministerstwa - tak więc Chapic przynajmniej przez chwilę będzie ważną osobistością). W każdym razie oceniła, że "czasowo" to pewnie do Wielkanocy jeszcze u nas "pokibluje". Okazało się, że jednak nie jest jeszcze znana żadna rodzina adopcyjna. Najpierw agencja adopcyjna zbiera wszelkie informacje o dziecku, tłumaczy to na swój język i dopiero wówczas takie dziecko jest proponowane zainteresowanym rodzicom. Dzień 395 Ocena rozwoju dziecka na podstawie obserwacji opiekunów (18 miesięcy). Chapic zadomowił się u nas na dobre, jest tu już ponad rok. Aktualnie pozytywne jest to, że chłopiec „oczekuje” na adopcję zagraniczną. Niestety ta procedura „trwa”. Już od prawie dwóch miesięcy tłumaczone są wszystkie jego dokumenty (łącznie z opiniami medycznymi) na język włoski, ponieważ jest nim zainteresowany ośrodek adopcyjny w Turynie. Dalszy tok postępowania pod względem czasowym też nie napawa optymizmem. Chapic jest dzieckiem z podejrzeniem zespołu FAS i jak dotychczas cały czas „gonił” swoich rówieśników. Był mniej więcej opóźniony o trzy miesiące. Aktualnie wydaje nam się, że ten dystans uległ zmniejszeniu. Wprawdzie patrząc na niego można odnieść nieco inne wrażenie, ponieważ waży tyle samo co 7 miesięczna Smerfetka, jednak widząc go „w akcji”, trzeba przyznać, że przynajmniej dorównuje piętnastomiesięcznemu Luzakowi, a w wielu aspektach go przerasta. Wykaz umiejętności nabytych w ostatnim kwartale. Mimo rehabilitacji, chłopiec cały czas preferuje własny sposób przemieszczania się, szorując lewym kolanem po ziemi. Mam wrażenie, że wszyscy już sobie podarowali próbę zmiany tego zachowania, licząc na to, że za chwilę zacznie chodzić. Faktycznie niewiele już mu brakuje. Sprawnie chodzi mając jakiś punkt podparcia. Jednak gdy chce dokądś podejść, szybko przechodzi do parteru. Na dobrą sprawę opisując Chapicka, mógłbym przepisać wszystko, co napisałem na temat Luzaka. Chapic próbuje go naśladować pod każdym względem. Na przykład nauka robienia pilota w swoim łóżeczku zajęła mu nie więcej niż tydzień. Od Luzaka różni się tylko tym, że nawet jak wyjdzie ze śpiwora, to nie rozbiera się do naga. Może jest mu po prostu zimno, co świadczyłoby o dużej inteligencji. Chapic uwielbia wyrzucać. Jak tylko znajdzie jakiś pojemnik, natychmiast próbuje go otworzyć i opróżnić. Test psychologiczny polegający na wyciąganiu małych przedmiotów z dużego, zdaje na szóstkę. Nadal w minimalnym zakresie operuje sylabami, mimo że można powiedzieć, że jest gadułą. Woli naśladować dźwięki – szczekanie psa, miałczenie kota, cmokanie. Powtarza dźwięki wydawane przez zabawki – na przykład radiowóz. Wszystko co znajdzie bierze do buzi. Jeżeli nie jest to niebezpieczne, pozwalamy na to – niech liże, niech wącha – w końcu tak poznaje się świat. W przeciwieństwie do Luzaka jest dużo bardziej ostrożny. Nie ryzykuje życiem. Wchodzi tylko tam, skąd potrafi zejść. Czy jest to wynik zimnej kalkulacji i swojego młodszego kolegę traktuje jak nierozważnego młokosa? Trudno powiedzieć. W każdym razie guzy nabija sobie dużo rzadziej. Bardzo lubi wieczorne „pogawędki” z Luzakiem. Po kąpieli każdy idzie do swojego łóżeczka (ale śpią w tym samym pokoju). Rzadko się zdarza, aby natychmiast zasnęli. Bywa, że rozmawiają z sobą nawet dwie godziny. Nie płaczą, nie krzyczą, tylko każdy pokazuje co potrafi. Podskakują, biją sobie brawo, pokazują „jakie dobre” (tego akurat nie rozumiem, ale chyba się dogadują, bo żaden nie sprawia wrażenia zdziwionego), uderzają rękami w ścianę, śmieją się do siebie. Uwielbia się przytulać, wybuchy złości zdarzają się coraz rzadziej, jest coraz fajniejszy, coraz normalniejszy, coraz ... Adopcja zagraniczna jest dla nas nowym doświadczeniem. Wprawdzie jest to proces długotrwały i nie wiemy jeszcze jak będzie przebiegało zaznajamianie się z nowymi rodzicami, to biorąc pod uwagę dobro chłopca, jest to dla niego najlepsze rozwiązanie. Dzień 426 Poznaliśmy nazwisko nowych rodziców Chapicka. Niestety Majka rozmawiając z panią z Torunia była tak zaaferowana, że je zapomniała. Może gdyby się nazywali Francesca i Giuseppe Rossi, to byłoby łatwiej zapamiętać. Tak więc póki co nie wiemy jak będzie się nazywał nasz „przyszywany” synek. A swoją drogą ciekawy jestem jak będzie miał na imię (bo chyba nie zostanie Chapickiem). Może Carlo. Carlo Rossi - brzmi nawet znajomo. Pierwsze spotkanie planowane jest na przełom stycznia i lutego. Trochę zaczyna nas niepokoić zaangażowanie Malwiny. Chłopiec spędza u niej prawie każdy weekend. Dzisiaj zadzwoniła, czy może jutro wziąć Chapicka w ramach prezentu dla Jeremiego (ma imieniny, czy urodziny). W środę są podobno imieniny Chapicka, więc być może też będą chcieli wziąć go do siebie. Majka chce z nią porozmawiać, czy nie angażują się za bardzo. Dzień 427 Majka jak postanowiła, tak też zrobiła – porozmawiała z Malwiną. Dostaliśmy zapewnienie, że również ich celem (jej i Jeremiego) jest dobro chłopca i cieszą się, że trafi do kochającej rodziny, w której może będzie tym jedynym i najważniejszym. Ostatecznie Malwina też w końcu jest rodziną zastępczą, więc wie o czym mówi. Chapic bardzo lubi do nich jeździć. Dla nas jest to też informacja, że umiejętność nawiązywania więzi chłopak ma opanowaną. Nie powinien mieć większych problemów z polubieniem nowych (włoskich) rodziców. Dzień 441 Ponieważ Chapic w ostatnim czasie zaczął rozwijać się na niespotykaną dotąd skalę, postanowiliśmy ponownie wykonać badania psychologiczne. Początkowo myśleliśmy o tym samym ośrodku, w którym miał robione badania Foxik, ale niestety nic z tego nie wyszło. Jednak otrzymaliśmy "namiary" na inną panią psycholog, która stosuje tą samą metodę BSID (Bayley ... i coś tam dalej). W przypadku Chapicka jest to o tyle ważne, że jest to system międzynarodowy, więc skala porównawcza z pewnością może coś powiedzieć również specjalistom włoskim. Okazało się, że chłopiec tylko w niewielkim stopniu odstępuje od normy. W trzech różnych kategoriach uzyskał 80,83 i 91 punktów, w których norma zaczyna się od 85 punktów. Tą dobrą wiadomością podzieliliśmy się również z panią Balbiną (zajmującą się całą procedurą adopcji zagranicznej Chapicka). Mamy więc nadzieję, że nowi rodzice chłopca już też się cieszą z tak pozytywnych wyników. Niestety dowiedzieliśmy się, że przeciągające się procedury nie pozwalają na zbytni optymizm. Na jakąkolwiek wiadomość ze strony włoskiej musimy poczekać przynajmniej do połowy lutego. Jak tak dalej pójdzie, to chłopak zacznie mówić i pisać, bo faktycznie z każdym dniem robi coraz większe postępy. Aktualnie już chodzi. Wprawdzie wygląda to tak, jakby był po niezłej imprezie, ale udało nam się już doliczyć do 31 kroków (zanim klapnął na "dupsko"). Jest też coraz bardziej przewidywalny. Nie wścieka się już tak jak kiedyś bez powodu. Najczęściej nie potrafi sobie poradzić z emocjami gdy jest zmęczony (wówczas nie pomaga nic, poza położeniem go do łóżeczka i zostawieniem w spokoju). W nocy śpi spokojnie. Pewnie, że czasami się obudzi i płacze, ale jest to takie samo zachowanie jak innych dzieci. Nie są już to takie napady szału jak kiedyś. Jest bardzo sprytny i inteligentny. Podczas badania uporał się z próbą wyjęcia zabawki z pudełka (takiego specyficznego, z niektórym ściankami przezroczystymi a niektórymi otwartymi), z którą często nie potrafią poradzić sobie nawet dzieci trzyletnie .Obronną ręką wyszedł też z zabawy odgadnięcia pod którą szmatką ukryta jest zabawka (to taka gra w trzy kubki jak kiedyś Franek Dolas oszukiwał Arabów). Byliśmy z niego bardzo dumni. PS. Zapomniałem dodać, że Chapic całuje kobiety po rękach. Gdy zaczął całować panie w poradni psychologicznej, to Majka poczuła się trochę "zmieszana", bo nie wiedziała jak będzie to odebrane. Okazało się, że zostało to zapisane Chapickowi "na plus". Zdarza mu się również mnie pocałować w rękę – jednak w tym przypadku nie wiem jak mam to rozumieć. Ponieważ faktycznie duma nas rozpiera, pozwolę sobie „wkleić” opinię pani psycholog. Naszą uwagę zwrócił fakt uzyskania aż 91 punktów w „mowie” (gdzie norma dla dziecka zdrowego zaczyna się od 85 punktów), ponieważ wydawało nam się, że Chapic wypowiada stosunkowo niewiele słów. Okazuje się, że nie ilość jest najważniejsza. Sylabami potrafi się posługiwać, jednak co ważniejsze – potrafi naśladować dźwięki np. Hhhhhh (gorące), Eoeo (dźwięk karetki pogotowia), Aaaaaaa (krzyk Smerfetki). Głos psa naśladuje nawet po angielsku, bo mówi Bow-wow. Oto oryginalny opis badania psychologicznego: Dziecko Chapic Rossi urodzony …. w 36 tc został zbadany testem wg Skali Bayley III w dniu …... Dziecko zostało zbadane w 5 skalach (poznawczej, mowie biernej, mowie czynnej, motoryce precyzyjnej oraz motoryce dużej). Skala poznawcza - chłopiec prawidłowo wyjmuje i wkłada przedmioty do kubeczka, odnajduje ukryty przedmiot pod ręcznikiem, demonstruje zabawę na niby, udając, że pije, że karmi misia. W tej sferze Chapic uzyskał 80 punktów, norma jest od 85. W trakcie badania chłopiec szybko uczył się nowych zabaw. Zatem przy dobrej stymulacji rozwoju, chłopiec ma duży potencjał do dobrego rozwoju. Skala mowy biernej - chłopiec wykonuje sporo poleceń, pokazuje kilka przedmiotów na obrazku w książeczce. Skala mowy czynnej - Chapic mówi około 8 słów, dużo słów powtarza. W mowie dziecko uzyskało 91 punktów. Skala motoryki precyzyjnej - dużo stuka przedmiotami, włoży 7 klocków do kubeczka, chwyta kredkę i od razu potrafi gryzmolić po kartce, potrafi ustawić klocek na klocek, ale zaraz go zrzucił. Skala motoryki dużej - raczkuje, podnosi się do pozycji stojącej, wspina się na meble, przejdzie około 8 kroków samodzielnie. W motoryce uzyskał 83 punkty. Chłopiec wymaga stymulacji rozwoju w sferze poznawczej oraz motoryki. xxx Psycholog Kliniczny Uwagi końcowe. Nie miałem zamiaru rozpoczynać na tym blogu tematu związanego z FAS (zespołem zaburzeń i chorób będących skutkiem działania alkoholu w rozwoju płodowym dziecka). Po pierwsze dlatego, że nie czuję się ekspertem w tej dziedzinie, a po drugie chciałem zachować nieco inną formę pisanych przeze mnie artykułów (miały to być głównie opisy historii dzieci). Niestety życie czasami weryfikuje pewne założenia i trzeba się do tego odnieść. Na samym początku planowaliśmy, że uzyskamy dla Chapicka specjalistyczną opinię dotyczącą podejrzeń zespołu FAS. Chcieliśmy aby potencjalni rodzice, którzy będą nim zainteresowani, mieli jak najszerszy zakres wiedzy związanej z dolegliwościami chłopca. Okazuje się, że tak naprawdę uzyskanie diagnozy FAS to na dobrą sprawę stwierdzenie: ma FAS lub go nie ma. Do tego jednoznaczne ustalenie tego faktu jest tak trudne, że żaden lekarz nie zaryzykuje takiej diagnozy. Istnieją specjalne ośrodki wydające tego rodzaju opinie. Ponadto istnieją dwie główne „szkoły” diagnozujące FAS, mające odmienną metodologię i polemizujące (delikatnie mówiąc) z zasadnością stosowania techniki strony przeciwnej. Do tego ośrodki adopcyjne również faworyzują różne metody, a nawet opinii niektórych ośrodków nie uznają za wiarygodne. Wgłębiając się dalej w temat, okazuje się że ośrodki diagnozujące FAS, mają tendencję do nadinterpretacji. Często samo stwierdzenie, że matka piła w ciąży jest warunkiem wystarczającym aby wydać werdykt. Oczywiście trzeba jeszcze znaleźć przynajmniej trzy cechy występujące u dzieci, których mamy piły alkohol w ciąży. Uważam jednak, że często nawet u dzieci zdrowych, znalezienie takich cech nie stanowiłoby problemu. Gdybyśmy poszli z Chapickiem do takiego ośrodka to na 90% byśmy uzyskali diagnozę: „ma FAS”. Wiadomo było, że jego mama nie stroniła od alkoholu, miał bardzo małą masę urodzeniową, niewielki obwód głowy. Pozostało by tylko znaleźć jakieś cechy dysmorficzne twarzy. Może ma małe i szeroko rozstawione oczy, a może krótki i zadarty nos, może wąską górną wargę, może … Jak się będzie chciało coś zauważyć, to się to zauważy. Stwierdziliśmy, że nie będziemy się starać o otrzymanie takiego orzeczenia. Co bowiem daje taka diagnoza. Konkretnie nic, jest tylko zasygnalizowaniem problemu, którego my tak czy inaczej byliśmy świadomi. Chodzi o to, aby pewne opóźnienia rozwojowe nie były traktowane w sensie „to taka uroda dziecka”, „każdy rozwija się w swoim tempie”, „jeszcze ma na to czas”. Do tego dochodzą możliwości uszkodzeń narządów wewnętrznych, zwłaszcza mózgu. Dlatego właśnie zaleca się diagnozować dzieci pod kątem FAS, a nie dlatego że uzyska się informację jakie dziecko będzie miało problemy w przyszłości, na co będzie chore i do jakich specjalistów trzeba się zgłosić. Zespół FAS jako taki nie jest jednostką chorobową. Nie przysługuje na to orzeczenie o niepełnosprawności a nawet skierowanie na rehabilitację. Jest tylko zwróceniem uwagi na to, że dziecko może mieć problemy zdrowotne, zwłaszcza natury neurologicznej. Dziecko z diagnozą FAS może być bardzo ciężko upośledzone, ale równie dobrze może mieć tylko niewielkie opóźnienia w stosunku do rówieśników, z których szybko „wyrośnie”. Traktowaliśmy Chapicka tak jak dziecko, które ma stwierdzony zespół FAS. Został przebadany przez wszystkich możliwych specjalistów. Był rehabilitowany praktycznie codziennie, zarówno ruchowo, jak też w zakresie wczesnego wspomagania rozwoju, gdzie miał zajęcia między innymi z psychologiem i logopedą. Wszystkie te informacje były dostępne dla potencjalnych rodziców adopcyjnych. I tutaj dochodzę do sedna sprawy. Ktoś nam kiedyś zarzucił, że specjalnie nie zdiagnozowaliśmy Chapicka pod kątem istnienia FAS, że oszukujemy jego przyszłych rodziców, nie mówiąc im całej prawdy. Powiem dlaczego tego nie zrobiliśmy. Diagnoza FAS w przypadku kierowania dziecka do adopcji to jest wyrok. W tym momencie być może wielu czytelników pomyśli „co za debil” (bo takie myślenie w środowiskach osób będących w temacie jest piętnowane). Niestety przynajmniej w obliczu dotychczasowych doświadczeń, mojego zdania nie zmienię. Już samo podejrzenie zespołu FAS (która to wiadomość przecież była dostępna dla wszystkich rodzin adopcyjnych) spowodowało, że nikt w Polsce nawet się chłopcem nie zainteresował. Zagraniczne ośrodki adopcyjne też kierują się głównie podstawową informacją o dziecku. Te ze stwierdzonym zespołem FAS idą zapewne na koniec kolejki. Być może ktoś się kiedyś nimi zainteresuje, ale mogą minąć miesiące. Dziecko tak długo w naszej rodzinie zastępczej zostać nie może. Dwa-trzy miesiące bez echa (po pojawieniu się w bazie zagranicznej) powoduje, że dziecko trafia do placówki. W przypadku Chapicka byłaby to pewnie placówka specjalistyczna, pewnie dom pomocy społecznej. W jego papierach byłoby: „FAS, pobyt w domu pomocy społecznej”. Z taką „łatką” nie miałby szans nigdzie. Opuszczenie DPS-u graniczy niemal z cudem (chociaż znamy przypadki, gdy to się udało). Według aktualnej opinii psychologicznej, chłopiec pewnie będzie miał jakieś problemy natury emocjonalnej. Może będzie miał kłopoty w szkole (trudności ze zrozumieniem pojęć abstrakcyjnych), może będzie zbyt impulsywny, może będzie zawsze trochę „niedojrzały”, może..., a może nie. Ilu z dorosłych ludzi mówi, że nie rozumie matematyki, że są cholerykami. Podobno sporo mężczyzn jest niedojrzałych do końca życia. Czy ktoś w związku z tym uważa siebie za osobę upośledzoną? Być może Chapic będzie normalniejszy od niejednego „normalnego”. Przed nim jeszcze wiele lat walki. Ale gdzie ma o siebie walczyć jak nie w rodzinie. W domu pomocy społecznej? Kto wymyślił ten dziwny, wirtualny świat, w którym znajdziemy nie tylko nasze przemyślenia, odczucia czy krytykę, ale całe realne życie? Kto wyznaczył granice na to, czego nie wolno tu robić, a co jest dozwolone? Jak to jest z całą tą blogosferą? Do dziś zadaję sobie wiele pytań, na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Są takie zjawiska, które totalnie potrafią mnie zniechęcić do blogowania, a na inne przymykam oko. Czy jest to spowodowane moją już kilkuletnią obecnością w tym kręgu? Nie wiem, a może i tak! Z jednej strony staję się bardziej odporna, a z drugiej nie mogę tego ogarnąć. To po co w tym trwam? Po co inni to robią? Gdy zaczynałam moją przygodę z blogowanie nawet nie miałam pojęcia, jak to ciężki orzech do zgryzienia. Wydawało mi się, że można tu stworzyć coś w rodzaju pamiętnika, podzielić się z innymi swoimi pasjami, pokazać coś nowego itp. Nie wiedziałam, że przez te lata w moich oczach zauważalna stanie się rywalizacja, chęć zarobku, ośmieszanie innych i cała gama tych wszystkich przykrych spraw, z którymi łączy się blogowanie. A może wybrałam nie tą tematykę co trzeba? Otóż nie! Z tego co jest mi wiadome, w każdej strefie dzieje się tak, jak się dzieje... 1. Rywalizacja! Jestem w stanie zaakceptować, gdy jest ona zdrowa, gdy dotyczy sportu lub innej dziedziny i tym samym przynosi pozytywne skutki. Nie znoszę tej negatywnej rywalizacji, która widoczna jest w blogosferze. I to na każdym kroku! O kosmetyki, o współprace, o ilość obserwatorów itd. 2. Obs za obs! Co to w ogóle ma być!!! Niech ktoś mi wyjaśni to zjawisko!!! Prowadzę bloga od ponad 4 lat i na każdego czytelnika musiałam sobie zapracować. Staram się wstawiać regularnie posty. Robię zdjęcia, które umilają lekturę. Przygotowuję się do tego, co może Was zainteresować. Pracuję nad tym, by nie wiało nudą, by było ciekawie, by każdy był zadowolony. To wszystko sprawia, że przybywa mi lub też ubywa ( bo i tak się zdarza ) obserwatorów. Nie mogę zrozumieć, jak można prosić w tak trywialny sposób o ilość czytelników i tym samym nabijać ich sobie tak banalnie. Co ma wtedy interesującego taki blog? Chyba tylko liczby? 3. Współprace! Ten temat jest strasznie obszerny i ciężko się wypowiadać. Jak też pewnie wiecie, wiele już o nim krążyło w blogosferze. Nawiązując do obserwatorów to oczywiście ich liczba sprawia, że jakaś marka czy firma się nami zainteresuje. Jestem też w stanie zrozumieć, że ktoś zakłada bloga by na nim zarabiać. Razi mnie natomiast wiele aspektów, które dotyczą współprac. Po pierwsze to, jak początkujący blogerzy próbują zdobyć właśnie te współprace i wymieniony przeze mnie wcześniejszy obs za obs. Z drugiej strony wiem, że nie tak łatwo sobie na nie zapracować i wiem, jaką satysfakcję przynoszą pozytywne maile z zainteresowaniem z tej drugiej strony. Słyszałam też o przypadkach, gdzie zdobywa się współprace dla kosmetyków czy innych produktów, które później się sprzedaje. Już nie wspomnę o mało rzetelnych recenzjach itp. 4. Zawiść wśród blogerów! Kolejne zjawisko, które przyprawia mnie o ciarki. Dlaczego on/ona dostał tyle kosmetyków, a ja nie? Dlaczego nim/nią zainteresowała się marka, a mną nie? Dlaczego on/ona chodzi na imprezy, a ja nie? A jak się jakaś marka do mnie odezwie i pyta o polecenie kogoś innego ( dodatkowo ) to ja nie będę nikogo polecać! Jemu/ jej płacą a mnie nie! Itd. itd. Co za masakra! Co za zawiść i zazdrość! Dlaczego wśród nas, blogerów jest tyle negatywnych emocji? Nie mogę do dziś tego zrozumieć. Nie mogę ogarnąć, dlaczego sami podkładamy sobie "świnie"? Dlaczego nie możemy się wspierać, sobie pomagać? Bleeeee Co za paskudny temat! Jest tyle ciekawych blogów, które nie mogą się wybić, bo mają za mało obserwatorów. Jest tyle ciekawych miejsc, które powinny zostać dostrzeżone przez marki, a jednak tkwią w miejscu. Jest tylu interesujących ludzi, którzy są krytykowani i oceniani po okładce. Chyba w następnym poście podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat: dlaczego mnie nie lubią? Może być ciekawie! Im dłużej jestem w blogosferze, tym więcej mnie irytuje lub też zwracam uwagę na zjawiska, na które nie powinnam poświęcam ani minuty. Skąd się to bierze? Jest nas tu coraz więcej. Każdy chce zostać zauważony. Zapominamy po co tu jesteśmy? Dlaczego tworzymy tego bloga? Nigdy nie leciałam na kasę, na ilość współprac i darmowych kosmetyków. Do każdego mam szacunek i nigdy nie brałam udziału w blogerskich aferach. Nie wbijam nikomu noża w plecy. Pracuję na to co mam i robię to z wielką przyjemnością. Jestem szczęśliwa i mam nadzieję, że każdy mój czytelnik to dostrzega. Dziękuję Wam, że jesteście, komentujecie, pojawiacie się tu i chcecie tu być ... XOXO Przed Wami dwa dni przedostatniego tygodnia zajęć w klasie trzeciej. Spędzimy je w towarzystwie towarzyskich Muminków. Poszukacie odpowiedzi, czego bały się Topik i Topcia, napiszecie kartkę z pamiętnika oraz opracujecie grę rodzinną Muminkolandia. Zapisz temat w zeszycie OK: Tajemnicze postaci Doliny Muminków. Cel: Redaguję wpis do pamiętnika tatusia Muminka zawierający opis własnych emocji i przeżyć. Na Co Be Zu: Dowiaduję się, jak się pisze pamiętnik; Wybieram słowa- cytaty do kartki z pamiętnika, Tworzę kartkę z pamiętnika, wiem, co oznacza powiedzenie: „Świat jest pełen wielkich, przedziwnych rzeczy, czekających na tych, którzy są na nie przygotowani." Opracowuję zestaw 3 kart z pytaniami i odpowiedziami do gry w W Dolinie Muminków. Zaczynamy :) 1. Sprawdź swoją wiedzę związaną z bohaterami lektury: Muminka pisał Pamiętniki. Czym jest pamiętnik? Pamiętniki nie są to tylko notatki dnia codziennego, ale doskonała pamiątka przeżyć, emocji towarzyszących wydarzeniom. Pamiętnikowi można powierzyć swoje najgłębsze tajemnice. Prowadzenie pamiętnika jest rzeczą pożyteczną i ciekawą, bo dzięki osobistym zapiskom czasem łatwiej poradzić sobie z trudną sytuacją, przelać na papier negatywne emocje, nabrać dystansu do zdarzenia, wyciszyć się i uspokoić. Zapiski w pamiętniku są sporządzane wtedy, gdy w naszym życiu dzieje się coś istotnego – pamiętnik powinien mówić o emocjach. 3. Przypomnij sobie, kim są Topik, Topcia i Buka: 4. Rozwiąż krzyżówkę, wpisując w pola nazwy rzeczy, na które mogła usiąść Buka, żeby się ogrzać. Uzupełnij zdanie: Buka była bardzo ....................... Szukała ciepła, siadając na .......................... (ogólna nazwa narysowanych przedmiotów). Ciekawostka: W powieści Tatuś Muminka i morze Buka, szukając zapalanej wieczorem lampy, wyrusza za rodziną Muminków na samotną wyspę, płynąc na zamrożonej przez siebie krze. Współczujący jej Muminek codziennie wynosi naftową lampę na brzeg morza i w końcu jego postępowanie zmienia Bukę, która przestaje nieść ze sobą chłód. 5. Przypomnij sobie: Co kiedyś było przedmiotem Twojego strachu? Czy nadal się czegoś boisz i dlaczego? Uczucia mogą być przyjemne i niemiłe. Przyjrzyj się zestawom uczuć i wybierz pasujące do Twoich ulubionych mieszkańców Doliny Muminków- dopisz je do postaci w Twoim lapbooku. EMOCJE I UCZUCIA POZYTYWNE: radość, zadowolenie, satysfakcja, miłość, przyjaźń, szczęście, ulga, odprężenie, zrozumienie, akceptacja, zgoda, współczucie, empatia EMOCJE I UCZUCIA NEGATYWNE: ból, tęsknota, strach, żal, zawiść, zazdrość, przygnębienie, rozgoryczenie, nuda, apatia, niechęć, niezgoda, nieżyczliwość 6. Przeczytaj cytaty - fragmenty zaczerpnięte z powieści Muminki i wybierz ten, który najbardziej Ci się podoba. "Można leżeć na moście i patrzeć, jak przepływa pod nim woda. Albo biegać i brodzić w czerwonych botach po mokradłach. Albo zwinąć się w kłębek i przysłuchiwać się, jak deszcz pada na dach. Bardzo jest łatwo miło spędzać czas." "Są tacy, co zostają w domu, i tacy, co odchodzą. Zawsze tak było. Każdy może sam wybrać, ale musi to zrobić, póki jeszcze czas, i w żadnym razie nie rozmyślić się." "Wszystko trzeba odkryć samemu. I również przejść przez to zupełnie samemu." 7. Wykonaj dwa zadania - masz na nie czas do następnego poniedziałku Jaka według Ciebie była Buka, o czym rozmyślała, dlaczego była sama, skąd przybyła, w jakim celu? Jakie nią targały emocje? Czy naprawdę chciała pożreć Muminki, czy tylko się zaprzyjaźnić? Puść wodze fantazji i napisz kartkę z pamiętnika- opisz wydarzenie i to, co przeżyłeś/ przeżyłaś tłumacząc powiedzenie: „Świat jest pełen wielkich, przedziwnych rzeczy, czekających na tych, którzy są na nie przygotowani." Ułóż 3 pytania i odpowiedzi do gry Muminkolandia ( dotyczące wydarzenia lub postaci z Muminków) Umieść w Lino/ W Dolinie Muminków TUTAJ